Obława

Jacek Kaczmarski

      a              C
1. Skulony w jakiejś ciemnej jamie
   G               C
   Smaczniem sobie spał
     F
   I spały małe wilczki dwa,
     E
   Zupełnie ślepe jeszcze.
        a              C
   Wtem stary wilk przewodnik,
      G            C
   Co życie dobrze znał,
       F
   łeb podniósł, warknął groźnie,
      E
   Aż mną szarpnęły dreszcze.
     a            F
   Poczułem wokół siebie
   E           a
   Nienawistną woń.
        F
   Woń, która burzy wszelki spokój,
   E
   Zrywa wszystkie sny.
       a                F
   Z daleka ktoś gdzieś krzyknął
   E               a
   Krótki rozkaz: "goń!"
       F
   I z czterech stron wypadły na nas
   E
   Cztery gończe psy!

      a       C         G            C
Ref. Obława, obława, na młode wilki obława.
        F                            E
     Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.
          a          C            G           C
     Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa
       F            E                   a
     I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!

2. Ten, który na mnie rzucił się,
   Niewiele szczęścia miał,
   Bo wypadł prosto mi na kły
   I krew trysnęła z rany.
   Gdym teraz ile w łapach sił
   Przed siebie prosto gnał,
   Ujrzałem młode wilczki dwa
   Na strzępy rozszarpane.
   Zginęły ślepe, ufne tak,
   Puszyste kłębki dwa,
   Bezradne na tym świecie złym,
   Nie wiedząc, kto je zdławił.
   I zginie wilk przewodnik,
   Choć życie dobrze zna,
   Bo z trzema naraz walczy psami
   I z ran trzech naraz krwawi.

Ref. Obława, obława...

3. Wypadłem na otwartą przestrzeń,
   Pianą z pyska tocząc,
   Lecz tutaj też ze wszystkich stron
   Zła mnie otacza woń,
   A myśliwemu, co mnie dojrzał,
   Już się śmieją oczy
   I ręka pewna niezawodna
   Podnosi w górę broń.
   Rzucam się w bok i na oślep gnam,
   Aż ziemia spod łap pryska
   I wtedy pada pierwszy strzał,
   Co kark mi rozszarpuje.
   Biegnę, słyszę jak on klnie,
   Krew mi płynie z pyska.
   On strzela po raz drugi,
   Lecz teraz już pudłuje.

Ref. Obława, obława...

4. Wyrwałem się z obławy tej,
   Schowałem w jakiś las,
   Lecz ile szczęścia miałem w tym,
   To każdy chyba przyzna.
   Leżałem w śniegu jak nieżywy
   Długi, długi czas,
   Po strzale zaś na zawsze mi
   Została krwawa blizna,
   Lecz nie skończyła się obława
   I nie śpią gończe psy
   I giną ciągle wilki młode
   Na całym Bożym świecie.
   Nie dajcie z siebie zedrzeć skór,
   Brońcie się i wy,
   O, bracia wilcy brońcie się
   Nim wszyscy wyginiecie!

Ref. Obława, obława...